Jak moi stali (czyli torturujący się mą tfurczością jeszcze od czasów Basisty za Kierownicą) czytacze wiedzą, od pewnego czasu zamieszkuję najbardziej chyba znaną z warszawskich sypialni, czyli Ursynów. Jest to dzielnica kojarzona głównie z blokami z wielkiej płyty (które jednakowoż powoli zaczynają stanowić mniejszość) i legendarnym serialem Alternatywy 4 (który tak naprawdę był kręcony pod adresem Grzegorzewskiej 3), ale do tych skojarzeń warto dodać dwa kolejne. Po pierwsze Ursynów jest w zasadzie samowystarczalny – można uznać go za miasto w mieście. Nie ma tu co prawda centrum, jakiegoś rynku czy czegoś w ten deseń, ale jest wszystko to, co potrzebne do ludzkiej egzystencji. Przy odrobinie szczęścia i starań w ogóle nie trzeba by było się stąd ruszać. Po drugie natomiast… graty. Wrosty zalegających na parkingach wciśniętych między blokowiska, ciekawe graty, którymi niektórzy mieszkańcy cisną na co dzień, rzadkie okazy pomieszane z pospolitymi gruzami, niejednokrotnie na czarnych blachach – wszystko da się tu znaleźć. Jest tego tyle, że postanowiłem ursynowski mix podzielić na dwie części – a i one będą spore.
Zaczynamy, jak do tej pory, od północnej strony, czyli w tym przypadku od wjazdu na Ursynów od strony Doliny Służewieckiej.
To tyle na dziś. W kolejnym mixie będziemy kontynuować wycieczkę po Ursynowie. Tylko nie ładować mi się tu w ubłoconych buciorach – to wszak moja dzielnia.
13 thoughts on “Z kamerą wśród gratów: Ursyzłomy, Ursyzgniłki i Ursywrosty – cz. 1”
Grubo 🙂 Chciałem kiedyś pożyczyć od właściciela tego Transita „Turasa” i namalować na nim czerwony krzyż wraz z napisem „Pogotowie Erectus”. Oczywiście gotykiem 🙂 Pomysł spalił na panewce. Ale w serce jest wciąż żywy!
Hondę Jazz pamiętam, żeśmy sobie wzajemnie wysyłali. Ale bym tam pakował Motocompo do bagażnika i wjeżdżał nim gdzie się da.
Jaki zadbany biały Escort! Niestety nic nie poradzę na to, że bardzo mi odpowiada jego zewnętrze, z kolei we wnętrzu musiałbym przesiadywać z zamkniętymi oczami.
Ach, no i ten czarny Krokodyl kabriolet. Cóż więcej mogę powiedzieć, poza skrótem od Filtre à Particules…
Mercedes W126 i wszystkie Volva z tego miksu są genialne. ?
Zgadzam się z Tobą na 100%, że Fiat 125p MR83 wzwyż jest beznadziejny. Zubażanie modelu to rozwój wsteczny na pełnym. Czy tylko ja stawiam Dużego Fiata z ostatnich lat produkcji na równi z każdym Mitsubishi (szczególnie nowym Space Starem) od 2010 do teraz?
Grubo 🙂 Chciałem kiedyś pożyczyć od właściciela tego Transita „Turasa” i namalować na nim czerwony krzyż wraz z napisem „Pogotowie Erectus”. Oczywiście gotykiem 🙂 Pomysł spalił na panewce. Ale w serce jest wciąż żywy!
Łoszty, ale tłusty miksior!
Hondę Jazz pamiętam, żeśmy sobie wzajemnie wysyłali. Ale bym tam pakował Motocompo do bagażnika i wjeżdżał nim gdzie się da.
Jaki zadbany biały Escort! Niestety nic nie poradzę na to, że bardzo mi odpowiada jego zewnętrze, z kolei we wnętrzu musiałbym przesiadywać z zamkniętymi oczami.
Ach, no i ten czarny Krokodyl kabriolet. Cóż więcej mogę powiedzieć, poza skrótem od Filtre à Particules…
Mercedes W126 i wszystkie Volva z tego miksu są genialne. ?
Zgadzam się z Tobą na 100%, że Fiat 125p MR83 wzwyż jest beznadziejny. Zubażanie modelu to rozwój wsteczny na pełnym. Czy tylko ja stawiam Dużego Fiata z ostatnich lat produkcji na równi z każdym Mitsubishi (szczególnie nowym Space Starem) od 2010 do teraz?
To obczaj drugą część ursymiksu, właśnie wrzuciłem. Tam dopiero jest kanciasto od Cegieł. My Ursynowiacy wiemy co dobre 😉
A co do 125p vs Mitsubishi – to ja bym jednak wolał Mitsu, szczególnie Lancera. Poproszę 1.8 z LPG, czerwonego. Może być nawet sedan.
Wspaniały miks!
Kurcze ale bym przygarnął tą Prelude trójkę.
co to za blachy w tej festivie?
Wedle napisu kanadyjskie, z Ontario, ale wyglądają raczej jak jakiś wydruk.
Gdzie ta 164 konkretnie można zobaczyć?
Zachodnie rejony Ursynowa.