Ostatnio zrobiliśmy sobie solidną rundkę po mojej dzielnicy. Na tyle solidną, że trzeba było ją rozbić na dwieczęści, a i te okazały się całkiem tłuste. Jednak po zjechaniu z Ursynowa do podnóży Skarpy Wiślanej też można coś znaleźć – choć okolica, którą dziś będziemy zwiedzać nie jest znana z grubego graciarstwa. A niesłusznie – bo choć w Wilanowie trzeba dobrze się dobrze rozglądać, by trafić na coś ciekawszego od korposkody czy dyrektorskiej bejcy, ale warto, gdyż to, co można tu czasem znaleźć, to bezlitosny cios utlenionym żelazem w pysk.
Zapraszam zatem na przegląd Wilanowskich Gratów Oraz Starych Trupów. W skrócie WROST.
To tyle na dziś. Na następny miksior tym razem być może przyjdzie jeszcze chwilę poczekać – ale chyba warto. Przynajmniej tak sobie wmawiam.
*Wenerka hie, hie…