Na wschodzie Warszawy jest pewna dzielnica kojarzona zazwyczaj z wojskowością i – w przypadku ludzi, którym zdarza się tam bywać – z koszmarnymi korkami przed przejazdem kolejowym. Jednak od kilku lat, z wyłączeniem obecnego (z wiadomych powodów), dzielnica ta znana jest również w kręgach graciarskich z czegoś zupełnie innego – konkretnie zaś ze świetnych rajdów organizowanych przez zacną ekipę mającą ją w nazwie. Dzielnicą tą jest rzecz jasna Rembertów. I trudno się dziwić, że to właśnie tam organizowane są wiosenne rajdy, od pewnego czasu otwierające kalendarz MOWPZ – zagęszczenie grubego żelaza jest tam przeokrutne. Może nie są to ilości, które wciąż dostarczają Bielany czy mój Ursynów, ale ewentualne braki wolumenowe są z nawiązką rekompensowane przez nieprawdopodobną wręcz jakość. To, co można znaleźć na rembertowskich posesjach czy w zaułkach, przechodzi momentami ludzkie pojęcie.
Zapraszam zatem na spacer uliczkami Rembertowa. Warto.
To tyle, jeśli chodzi o Rembertów – przynajmniej tym razem, bo jakoś jestem dziwnie spokojny, że ta dzielnica ma jeszcze to i owo do pokazania. Ale reszta prawobrzeżnej Warszawy wcale nie jest wiele gorsza – kolejny odcinek zwiedzania wschodniej części miasta stołecznego już niedługo. Pozostańcie nastrojeni. Warto.
Paradoksem jest również, że ceny 2105 są z reguły wyższe od cen 2107.
Tyczy się to również 2103 vs 2106.
No akurat 2103 jest słusznie droższa, od 2106. Chyba, że źle autora zrozumiałem, to przepraszam.