To nie był dobry rok.
Wiadomo – covid, związany z nim kryzys (który dla mnie poskutkował m.in. utratą pracy) i cała reszta nyndzy, o której nawet nie chce mi się pisać. Co prawda stałem się posiadaczem jednego nowego basu, ale musiałem ożenić inny. Wiadomo – pracy wciąż brak a rachunki same się nie zapłacą.
Na szczęście nie brakowało też dobrych momentów.
Jednym z najlepszych wydarzył się podczas krótkiego wywczasu na Mazurach. Już drugiego dnia, w drodze do jednej z ełckich pizzerii, znaleźliśmy z Obywatelką Pilotką… małego kotka. Kotek okazał się koteczką, która dostała na imię Mrija. I tak – jest absolutnie, zniewalająco przecudowna.
Najsmutniejszy – przynajmniej dla mnie osobiście – moment przyszedł dziś.
Otóż właśnie dzisiaj, w ostatni dzień 2020 roku, pożegnałem się ze Skanssenem.
Przez prawie 5 i pół roku był moim ukochanym samochodem. Niemalże motoryzacyjnym przyjacielem.
To nim przywiozłem do Warszawy Obywatelkę Pilotkę z całym jej dobytkiem.
To nim po raz pierwszy udało się wygrać klasę w rajdzie – co prawda Open, ale i tak się liczy.
To także w nim Młodzież zadebiutował jako pilot.
Zjeździliśmy z nim z Obywatelką Pilotką kawał Polski…
…a także trochę Czech.
Jednak ze względu na moją sytuację finansową oraz absolutny brak ogarnięcia w dziedzinie mechaniki (i paru innych) postanowiłem, że lepiej będzie, jeżeli znajdzie nowy dom.
I tenże dom znalazł się właśnie dziś.
Jednak… najpierw trzeba było odpalić Skanssena po postoju, który trwał od września. A nie było to najłatwiejszym zadaniem bez, prawdaż, kluczyka, który właśnie wtedy udało mi się zasiać.
Na szczęście ekipa Warszawy Inaczej i Wrostów Ściany Wschodniej poradziła sobie z tym zaskakująco sprawnie i dzięki ich umiejętnościom (oraz odrobinie szczęścia) kluczyk był gotów już następnego dnia. Po wymianie świec i akumulatora Skanssen wyruszył do nowego domu.
Na pocieszenie – Skanssen nie zniknie całkowicie z mojego życia. Odjechał pod Minsk Mazowiecki, gdzie kwaterę główną mają Wrosty Ściany Wschodniej. Znaczy to, że po pierwsze będzie mógł liczyć na dobrą opiekę i stopniowe wyprowadzenie na prostą, po drugie będę widywał go na rajdach i spotach a po trzecie – no cóż… zarezerwowałem sobie prawo pierwokupu.
Tymczasem życzę Wam, by 2021 rok był dużo, dużo lepszy od tego, który właśnie się kończy.
Koniec ery, ale trafił w dobre ręce i będziesz Skanssena widywał 🙂
Byłem w Pradze w 2019 i zatrzymywałem się w tym hotelu na pierwszym zdjęciu z Czech. No i cóż, nazwa „Le Petit Hotel” odpowiednia do rozmiaru pokoi, które sprzedają 😉
Owszem – nie wiem, czy byłbym w stanie sprzedać obcemu, a Marcin po pierwsze dobrze się nim zajmie, po drugie pewnie będzie pojawiał się nim na rajdach i spotach 🙂
Co do Le Petit Hotel – owszem, pokoje maciupkie, ale to bardziej hostel. Jest przytulny, obsługa sympatyczna, no i fajna lokalizacja – wszędzie dociera się stamtąd dość szybko (a po Pradze i tak najlepiej jeździ się tramwajami). Byliśmy tam rok wcześniej, czyli w 2018. Skanssen oczywiście spisał się doskonale podczas całej podróży.
Mi wczoraj moje szare Volvo też odmówiło posługi. I nie wiem czy coś dalej z nim zrobię. To moje drugie auto i pierwsze „poważne”, jest ze mną już prawie siedem lat ale pogłębiające się problemy z blachą i padająca mechanika powoli mnie wykańczają… 😔
Skanssen, poza jednym razem, gdy padł alternator, nigdy nie odmówił mi współpracy. Zawsze dzielnie odpalał i dowoził mnie tak, gdzie miał dowieźć. Najlepszy samochód, jaki miałem.
A Twoje Volvo to który model?
Volvo 740 D24. Szare Volvo 772HE na które nie raz wpadales. Nawet jakoś koło świąt na Mokotowie widziałem Cię w Reniferze 😉
Coś się kończy, coś zaczyna. Skanssen zawsze będzie w naszych serduszkach… 🙂
No u mnie nie zaczyna się obecnie nic 🙁
tak to dokładnie ta z 4 lata temu widziałem tą czerwoną 240stkę pod auchanem w szczecinie :O