W nowy rok wjechaliśmy bez większych zmian w stosunku do zeszłego. Wirus w koronie nadal na tronie, lockdowny, maski itd. W takich warunkach trudno zorganizować cokolwiek – a już szczególnie rajd. Jednak głównodowodzący fanpejdża Warszawa Inaczej uznał, że da się, co udowodnił organizując w czerwcu bezkontaktowy, samoobsługowy rajd Zostań w Gracie. Formuła ewidentnie chwyciła, gdyż mazowieccy graciarze po raz kolejny zostali zaproszeni na tego typu imprezę. Tym razem był to zorganizowany wspólnie z adminem fanpejdża Wrosty Ściany Wschodniej rajd Choinka w Gracie.
Nazwa mogła być nieco myląca – wszak świąteczne choinki zostały już w większości przypadków zutylizowane – jednak wiadomo, że zawsze choinka na desce rozdzielczej może pojawić się o każdej porze roku. Do tego nazwa wskazywała na to, na czym miała opierać się nawigacja – konkretnie właśnie na tzw. choince. Tak się natomiast składa, że Obywatelka Pilotka jest najlepszą znaną mi specjalistką właśnie od takiego zagadnienia nawigacyjnego. Niestety, akurat właśnie wlepiono jej pracujący weekend. Zresztą była to już druga z rzędu sytuacja, gdy z tego powodu zostałem bez pilota – poprzedniego, zorganizowanego pod koniec zeszłego roku rajdu, w ogóle nie udało mi się przez to pojechać. Tym razem jednak na szczęście z pomocą przyszedł zacny człek, który już raz towarzyszył nam na trasie, gdzie został zabrany celem rajdowej edukacji.
Tym razem żadne wcześniejsze zobowiązania nie stanęły na drodze. Kolega Pilot wziął małżonkę, ja wziąłem Młodzieża i ruszyliśmy tam, gdzie musi być jakaś cywilizacja. Czyli na wschód. Konkretnie do Mińska Mazowieckiego.
Start zlokalizowany był na parkingu pod kościołem – ponurym, betonowym klockiem, jakich pełno w polskich miastach. Jako, że rajd był samoobsługowy i nie było klasycznej odprawy, nie obowiązywała również konkretna godzina startu. Z jednej strony trochę szkoda, gdyż galeria ze startu zawsze jest mocnym punktem relacji z rajdu, z drugiej zaś umożliwiło to względne wyspanie się. Co zresztą nie było głupim pomysłem, gdyż itinerer został rozpisany… no, rzekłbym, pomysłowo. A na pewno oryginalnie.
Przyznaję, że miałem początkowo pewne obawy, czy Kolega Pilot ogarnie tak ułożoną choinkę, ale okazało się, że po paru początkowych potknięciach (wynikających wyłącznie z braku doświadczenia) trasa szła zupełnie nieźle.
Dość szybko okazało się, że Mińsk Mazowiecki jest miastem może nie porażającym szczególnym pięknem, ale zdecydowanie klimatycznym.
Oczywiście nie obyło się bez pewnych nawigacyjnych niejasności – ale i one (a przynajmniej niektóre z nich) wyszły nam na dobre, przynajmniej pod względem zacnych graciarskich odkryć.
Tak, jak lubię najbardziej, dominowały pytania typu CTG. Czyli Co Tu Gnije.
Niestety, mniej więcej w połowie trasy wystąpiła awaria. Konkretnie była to awaria Kolegi Pilota, który poczuł się na tyle nieszczególnie, że zdecydowaliśmy się przerwać rajd. I tu swoistym błogosławieństwem okazała się formuła rajdu, który został rozłożony na cały weekend. Dzięki temu mieliśmy możliwość kontynuować następnego dnia.
A zdecydowanie było warto, gdyż zarówno trasa jak i widoczki z niej były nader sadysfakcjonujące.
W końcu dotarliśmy na metę, która okazała się znajdować tam, gdzie start. Przybyły tam również inne załogi – nie wiem jeno, czy też kończyły, czy dopiero ruszały w trasę.
Rajd mogę określić mianem zacnego. Co prawda brakowało trochę żywych pekapów (zamiast nich były pliki chronione znajdującymi się na trasie hasłami) oraz graciarskiego zlotu na starcie i mecie, ale nie oszukujmy – dopuszczająca sporą dowolność czasową formuła rajdu zwyczajnie uratowała mi zad. Zresztą ze względu na porę roku i tak nie było ograniczeń rocznikowych.
No i Czerwony może pochwalić się już drugą rajdową naklejką.
Mam tylko nadzieję, że organizacja rajdów MOWPZ przebiegnie w tym roku normalnie. No bo ileż można.
1 thought on “Pandemiczny start sezonu 2021, czyli Choinka w Gracie”