BASSDRIVER
Menu
  • Strona główna
  • O mnie
  • Kontakt i sociale
  • Czytywam, oglądam, polecam
  • YT
Menu
Lancia Y10

Lancia Y10 Avenue – alejka stylowa choć wąska

Posted on 27/12/202127/12/2021 by Basista

Segment B-premium nigdy nie zdobył większej popularności. Tak naprawdę udało się to jedynie nowożytnemu Mini (które w międzyczasie zdążyło spuchnąć do rozmiarów auta segmentu C). Jednak prawdziwymi pionierami w zakresie stylowych, niemalże luksusowo wykończonych maluchów byli Włosi.

Pod koniec XIX wieku Edoardo Bianchi założył w Mediolanie warsztat zajmujący się produkcją rowerów. Dość szybko niewielka z początku firma stała się jednym z najwyżej cenionych producentów bicykli na świecie. To właśnie jej zawdzięczamy m.in. obowiązującą do dziś koncepcję roweru z równej wielkości kołami obutymi w gumowe opony.

Na przełomie wieków firma Bianchi zabrała się za wytwarzanie motocykli a niedługo później – automobili. Kres produkcji nadszedł w 1939 roku, jednak 10 lat po II Wojnie Światowej powstała nowa marka, powołana do życia w ramach spółki założonej z koncernem FIAT i producentem opon Pirelli. Jej nowa nazwa brzmiała Autobianchi.

Marka Autobianchi weszła w skład koncernu Fiata i służyła tam jako swego rodzaju poletko doświadczalne, mające na celu testować nowe rozwiązania. Dopiero, gdy te się sprawdziły, były stosowane w bardziej popularnych Fiatach – i tak np. Autobianchi Primula był pierwszym modelem koncernu z poprzecznie umieszczonym silnikiem napędzającym przednie koła. Z kolei mały ale dość wysoko pozycjonowany model A112 posłużył jako platforma testowa dla szeregu rozwiązań, które wkrótce trafiły do Fiatów 127 i 128. Gdy z kolei produkowany od kilkunastu lat model zaczął już mocno trącić myszką, wprowadzono jego następcę nazwanego dość enigmatycznie Y10.

Lancia Y10

Lancia Y10 – co zacz

Nowe małe Autobianchi występowało pod tą marką jedynie na wewnętrznym włoskim rynku a także we Francji, Portugalii oraz, co ciekawe, w Japonii. Wszędzie indziej Y10 nosiło znaczek niezwykle zasłużonej i znacznie bardziej rozpoznawalnej marki, jaką była (i w szczątkowej postaci nadal jest) Lancia. Malutki samochód dzielił dużo mechanizmów z niezwykle popularną Pandą. Przy okazji znów posłużył jako fiatowski królik doświadczalny – do Y10 trafiła m.in. tylna oś typu Omega, która dopiero rok później znalazła się w dość mocno zmodernizowanej Pandzie.

Lancia Y10

Nową Lancię/Autobianchi równie dużo łączyło z malutkim, dość spartańskim Fiatem, co dzieliło. Zupełnie inny był kształt nadwozia – bardzo podówczas nowoczesny, opracowany z myślą o jak najlepszej aerodynamice. Współczynnik Cx Y10 wynosił 0,31, co było jak na tamte lata świetnym wynikiem, szczególnie w tej klasie.

Całkowicie inne – choć też niewielkie – było również wnętrze.

Lancia Y10 – jak się w niej siedzi

Kabina pasażerska była wykończona zupełnie inaczej, niż skromne wnętrze Pandy. Szczególnie widać to w wersjach limitowanych, takich, jak wypuszczone w 1992 roku Avenue. Uwagę zwracają przede wszystkim wykończone jasną alcantarą fotele, boczki drzwi i mieszcząca sporo małych schowków dolna część deski rozdzielczej. Spore wrażenie robi także dobrane pod kolor nadwozia wykończenie podłogi.

Lancia Y10 - wnętrze

Niestety stylowa kolorystyka i świetna tapicerka nie idą w parze z jakością tworzyw. Plastiki są tanie, trzeszczące i niezbyt przyjemne w dotyku, choć i tak zauważalnie lepsze od tych zastosowanych w przedliftowym AX-ie. Nie zachwyca również przestrzeń – z przodu brakuje jej przede wszystkim na głowę, szczególnie w wersji z szyberdachem, z tyłu zaś praktycznie nie ma miejsca na nogi. Na szczęście pozycja za kierownicą okazuje się całkiem przyzwoita. Na pewno jest dużo lepsza niż w Pandzie, która, typowo dla starszych włoskich aut, została zaprojektowana dla kierowców o krótkich nogach i długich rękach. Czyli zapewne orangutanów. Tutaj ten problem nie występuje i za kierownicą Y10 może bez bólu zasiąść ktoś bardziej zbliżony do standardowych proporcji, niż bibliotekarz Niewidocznego Uniwersytetu w Ankh-Morpork. Natomiast tylna kanapa w zasadzie powinna służyć jako miejsce dla dzieci lub – jeszcze lepiej – przedłużenie przedziału bagażowego, gdyż ostro ścięty tył Y10 sprawił, że również tam troszkę zabrakło miejsca.

Lancia Y10 – czy można nią wozić bas

Lancia Y10 - bagażnik

Bagażnik najmniejszej Lancii (czyli jedynego na przełomie lat 80. i 90. Autobianchi) jest w zasadzie symboliczny. Co prawda za nadkolami znajduje się jeszcze króciutkie rozszerzenie, ale bas w usztywnianym pokrowcu nie ma szans się tam zmieścić. Może udałoby się z basiwem odzianym miękki pokrowiec – tzw. gig bag. Na pewno wlazłby tutaj obrzynek, taki, jak choćby Nexus, którego miałem jeszcze do niedawna. Lepiej jednak nie mieć złudzeń – miejskie autko raczej nie nadaje się na sprzętowóz. Jedyne, co tak naprawdę pozostaje, to złożenie oparcia kanapy, to zaś niestety nie jest dzielone. Słowem – albo sprzęt, albo pasażerowie. Inna rzecz, że dla tych ostatnich z tyłu i tak jest za mało miejsca.

Lancia Y10 Avenue – czy da się nią jeździć

Małą Lancię (Autolancię? Lanciobianchi?) mógł napędzać któryś z niewielkich silników z równie sławnej co długowiecznej serii FIRE. W tym przypadku jest to jednostka 1,1 o mocy 56 KM – ta sama, którą można było znaleźć w Cinquecento i Seicento Sporting. Tam jednak z niewiadomych względów generowała o 2 KM mniej. W obu Sportingach (szczególnie starszym i lżejszym Cinquecento) potrafi ponoć dawać sporo frajdy z jazdy. Jestem skłonny w to uwierzyć, gdyż ta z pozoru skromna moc całkowicie wystarczała, by bardzo sprawnie napędzić zgrabne pudełko ze znaczkiem Lancii. Osiągi można tu określić jako całkowicie wystarczające, zaś w ramach bonusu otrzymujemy radujący ucho, entuzjastyczny warkot. Chyba tylko Włosi są (a w zasadzie byli) w stanie sprawić, że czterocylindrówka odzywała się tak przyjemnym gangiem.

Lancia Y10 - silnik

Z dynamicznym i sympatycznie brzmiącym silnikiem całkiem nieźle współpracuje skrzynia biegów. Przełożenia wchodzą tu zaskakująco precyzyjnie – jedynie wrzucanie trójki wiązało się często z któtkim zgrzytem, związanym prawdopodobnie ze zużyciem synchronizatora. Jeszcze przyjemniej pracuje zawieszenie, które okazuje się sprężyste a przy tym zaskakująco komfortowe. Bardzo przyzwoite wybieranie nierówności nie wpłynęło tutaj na prowadzenie w zakrętach. Jak się okazuje, już w latach 80. można było skonstruować mały samochodzik, który potrafił dać sporo frajdy z jazdy, jednocześnie dbając o kręgosłupy pasażerów. I to chyba najlepiej podsumowuje włoskie podejście do motoryzacji: nie ma co robić zagadnienia z tego, że odpadają elementy wykończenia a całość malowniczo gnije. Najważniejsze, by było stylowo i przyjemnie. A te założenia Lancia Y10 Avenue wypełnia znakomicie.

Lancia Y10

Zady i walety czyli propsy i klopsy

Autobianchi vel Lancia Y10 to bardzo ciekawy eksperyment pt. fajnie jeżdżący maluch klasy premium, przeprowadzony w czasach, gdy to ostatnie sformułowanie chyba jeszcze nawet nie funkcjonowało. Ba – nie była to pierwsza próba stworzenia stylowego miejskiego toczydła. Dużo wcześniej Autobianchi produkowało prześliczny model Bianchina oparty na Fiacie 500, który już sam w sobie był absolutnym słodziakiem. Niestety – marka Autobianchi spadła z rowerka (zapewne firmy Bianchi) w 1996 roku, gdy model Y10 zastąpiła spokrewniona z Punto I Lancia Ypsilon. Dziś z kolei Lancia produkuje tylko Ypsilona, trzeciej już generacji – i tylko na włoski rynek, zupełnie, jak Autobianchi pod koniec swojego istnienia. I choć gigakoncern Stellantis w którego skład wchodzi cała grupa Fiata trąbi o przywróceniu świetności tej zasłużonej marce, dzielę te zapowiedzi przez 15, zaś wynik wychodzi mi w liczbach urojonych. Tym bardziej warto zachować od zapomnienia tak sympatyczne graty, jak Lancia Y10.

Lancia Y10

Plusy

+ stylowe, wykończone alcantarą wnętrze
+ bardzo przyjemne prowadzenie
+ niezły komfort jazdy
+ żwawy, fajnie brzmiący silnik

Minusy:

– rdza
– jakość wykonania, szczególnie we wnętrzu
– mało miejsca nad głową z przodu, jeszcze mniej na nogi z tyłu
– słaba zwrotność

A jak jeszcze nie oglądaliście filmu to proszę mi tu natychmiast.

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Najnowsze wpisy

  • Peregrynacje graciarskie: ŻAL, cz. 2
  • Peregrynacje graciarskie: ŻAL, cz. 1
  • Petronas na torze, czyli driftowanie w Jastrzębiu
  • Późny początek sezonu
  • Auto Nostagia 2022 – bez sentymentów

Kategorie

  • Basowisko
  • Bawialnia
  • Czytelnia
  • Długodystans
  • Evenciki
  • Gratorynek
  • Mix
  • Novinky
  • Ogłoszenia
  • Rajdowanie
  • Rozkminy
  • Testowanko
  • Top srylion
  • Wpis gościnny

Tagi

Alfa Romeo Audi bas basowisko BMW Cadillac Chevrolet Citroen DAFuq diesel Fiat Ford grat Honda Jaguar klasyk Mazda Mercedes Mitsubishi mix Nissan Opel Peugeot Polonez Pontiac Porsche rajd Renault rozważania czyli bełkot Saab sedan Skoda Subaru Toyota Trabant Volvo VW Warszawa Wartburg Wołga youngtimer Yugo Łada śmignąwszy Żuk

Szukajże

©2023 BASSDRIVER | Built using WordPress and Responsive Blogily theme by Superb