Bielany dostarczają tak grubo, że postanowiłem mix z nich rozbić na kilka części
Tak, wiem. Nie pisałem nic od września. Nie ukrywajmy – filmy oraz najpierw starania o pracę a następnie uskutecznianie tejże pochłonęły wszystkie zasoby mojego procesora. I chyba nie ma co się oszukiwać – „poważniejszego” kątętu chyba już tu nie będzie. Zrobienie filmu na YT zajmuje mi niewiele dłużej, niż napisanie wersji literkowej, zaś wyświetleń jest ze dwadzieścia razy tyle (abo i wincy) niż tu. Natomiast na dysku zalegają mi terabajty gratów ustrzelonych na mieście i poza nim – a jakie miejsce jest lepsze, by je wrzucić, niż to?
Dlatego, z okazji 1 kwietnia, reaktywujemy stronkę.
Nie, nie będę tu wrzucać regularnie. Ale na jakiś miks raz na pewien czas możecie liczyć.
Ostatni miksior skończyliśmy w żoliborskiej części Marymontu. Logiczne jest zatem, że przejdziemy teraz do jego bielańskiej połowy, czym rozpoczniemy zresztą cykl miksów bielańskich.
Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy.
I to tyle jeśli chodzi o Marymont, który eksplorowałem, głównie per pedes, na przełomie lata i jesieni zeszłego roku. I tak – będą kolejne części moich bielańskich peregrynacji. Wszak Bielany są chyba najgrubszą graciarsko dzielnicą Warszawy. Ale kiedy?
Kiedyś na pewno.
8 thoughts on “Peregrynacje graciarskie: bolą nogi, boli prącie, łażę se po Marymoncie”
Dajęł kcióka!
Przepiękny zestaw, dziękuję za powrót
Mazda 323F jest piękna. 😍 Dla mnie to jest jeden z najbardziej niedocenionych jaktajmerów. Łada po tuningu zniszczyła system.
Borze Tucholski, ależ bym testował 323F BG <3
Dwa Rovery, które są Hondami. Ta Druga to Concerto.
Wiem. I testowałbym bez względu na znaczek.
Jestem pod wrażeniem, że na Marymoncie jest tyle gratów pochowanych! Szacun, i czekam na więcej takich foto-relacji!
Będą, ale niezbyt często 😉