Od lipca przyszłego roku ma zacząć obowiązywać Strefa Czystego Zidiocenia Transportu. Warszawscy (i chyba nie tylko) miłośnicy starszej motoryzacji pokazali co o tym myślą, przybywając prawie tysiącem pięknych gratów.
Początki sezonu Youngtimer Warsaw odbywały się zazwyczaj w kwietniu. W zeszłym roku impreza została przesunięta na maj – i tak już zostało. W sumie trudno się dziwić – dłuższy dzień, więcej słońca, to i dłużej można polansować się na żwirku i/lub połazić między sędziwymi wehikułami. Mnie niestety nie dotyczyło ani jedno ani drugie – DAFuq wrasta smętnie pod ostatnim miejscem, które nazywałem domem, i nie wiem, czy uda mi się zgromadzić środki na ogarnięcie go, zaś obskoczenie całego eventu nie wchodziło w grę, gdyż w środy mam próby i nie ma zmiłuj. Na szczęście przez te pół godziny z kawałkiem, które mogłem spędzić na błoniach Narodowego, udało się złowić parę smakowitości.
Niestety – musiałem się zawijać, a nie udało mi się uwiecznić wielu innych budzących me pożądanie (nie tylko testerskie) wehikułów. Na szczęście na miejscu była red. Aleksandra Likas (tak na marginesie – to jej wehikuł otrzymał na moim kanale nagrodę za największe zaskoczenie zeszłego roku), która przejęła zadania reporterskie. Wszystkie dalsze strzały są jej dziełem, chwała jej niniejszym.
Tak, było więcej – łącznie, wedle wstępnych szacunków Youngtimer Wasaw, przyjechało 978 aut. Wiele z nich na białych lub czarnych blachach, co oznacza, że już za rok i 2 miesiące nie będą mogły poruszać się po SCT, nawet jeśli dotąd tam rezydowały. Co gorsza, większość z tych, których jeszcze nie zdążono przerejestrować na żółte, utraciła taką możliwość po skandalicznej decyzji mazowieckiego konserwatora, który groteskowo zaostrzył kryteria bo kilku cwianiaków zarejestrowało Golfy III i Civiki UFO jako zabytki.
Super pomysł z tą SCT, panie Rafale. Uważałem pana niegdyś za dużo lepszy wybór od dresika-cwaniaczka z Opola, ale teraz widzę, że był to wybór między dżumą a cholerą, tak, jak 7 lat temu w USA między H. Clinton a Trumpem. Mam nadzieję, że te 978 pięknych, sędziwych aut, oczek w głowie swych właścicieli, przyjedzie wkrótce po pana, by wywieźć pana razem z anencefalicznym mazowieckim konserwatorem zabytków tam, gdzie wasze miejsce. Sugeruję Chiny – tam nie ma możliwości poruszania się klasykami, za to jest powszechna inwigilacja i punktacja społeczna.
Przepadnijcie.
A my pewnie widzimy się na spotach. Pytanie tylko, czy za rok będzie już ostatnie otwarcie.
2 thoughts on “Youngtimer Warsaw: przedostatni taki początek”
Miłe zaskoczenie. Volva szkoda. Sprzedaj Pan, nie kiś.
Dwuseta, E-Type i Honda NSX są genialne. C4 też jest piękne, szczególnie ZR1, ale dla mnie C2 jest najfajniejsza, bo lata 50 i 60 to była złota era amerykańskiej motoryzacji.
Miłe zaskoczenie. Volva szkoda. Sprzedaj Pan, nie kiś.
Dwuseta, E-Type i Honda NSX są genialne. C4 też jest piękne, szczególnie ZR1, ale dla mnie C2 jest najfajniejsza, bo lata 50 i 60 to była złota era amerykańskiej motoryzacji.